top of page
Zdjęcie autoramandrivnyk

stan #12 | znów amerykański, czyli długa prawie-prosta do chwili grozy ;)

Zaktualizowano: 22 gru 2021

Rano wraz z pierwszymi kilometrami moje obawy względem trasy nad jeziorem ustąpiły miejsca fascynacji. Trasa, choć główna, wbrew pozorom nie była jakoś strasznie ruchliwa. A krajobrazy wokół i tak zachęcały do patrzenia wszędzie, tylko nie pod nogi..


Południowy brzeg Issyk-Kuł jest podobno mniej turystyczny, choć i tu przybytków turystycznych nie brakowało. Były też pozostałości postradzieckie, dość interesujące, jeśli się w tego typu ruinach gustuje. Ja akurat lubię ten klimat nieśmiertelności zniszczonej historią, więc i koło tego ciężko mi było przejechać obojętnie.


Po drodze odbiliśmy do Kanionu Skazka (Kanion Bajka). Dwa kilometry od głównej trasy jest wąwóz suchych wzgórz, bajecznie ukształtowanych, gdzie można pofolgować fantazji. Szaleństwo geologii. Po skałach można dowolnie spacerować, jedyne ograniczenie to zdrowy rozsądek. Wejście symbolicznie płatne, miły pan z budki biletowej zainteresowanym przechowuje bagaże, a pod koniec dnia w kanionie można nawet rozbić namiot, gdyby ktoś zapragnął oglądać bajki nocą ;)


My na noc zajechaliśmy jeszcze raz nad jezioro. A zamiast bajki była chwila jak z filmu grozy. Ciemno już było, przysypiałam przed namiotem, bo noc była stanowczo za ciepła na spanie w namiocie. Obudził mnie chrzęst kroków na kamieniach. Chrzęszczący cień znikł tak szybko, jak się pojawił przestraszywszy się nas chyba jak i my jego. Za to chwilę później rozległ się rytmiczny plusk wioseł o taflę jeziora.


Chlupanie niby ciche było, ale było też po spaniu.. Jedliśmy więc ciastka, czekając na rozwój wypadków. Mając do dyspozycji przeogromny brzeg jeziora, łódka musiała przybić akurat tam, gdzie spaliśmy.. Wysiadło z niej dwóch mężczyzn, wyjęli z łódki dwa worki (wyobraźnia podsuwała scenariusze na kilka tomów kryminałów ;) ), po czym dwóch z nich przeszło bez słowa obok nas. Trzeci wypompował ponton, wziął go pod rękę, spojrzał na nas, przeprosił (!) i.. poszedł za tamtymi dwoma. No to skoro „izvinitie”, tagda - „pazhalsta”.. No i nie wiem, czy to byli zwykli rybacy, czy może kulturalni przemytnicy złota, znalezionego gdzieś w górach Kirgistanu ;)




Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Comments


bottom of page