top of page
  • Zdjęcie autoramandrivnyk

stan #6 | kirgi-stan, czyli smak spełnionego marzenia

Zaktualizowano: 22 gru 2021

Kirgi-stan. Można medytować, by osiągnąć stan nirwany. Można praktykować zen lub inne. Ja natomiast od jakiegoś już czasu wprowadzałam się w kirgi-stan. Stan czasem graniczący z obłędem, przeogromne pragnienie bycia tam, gdzie 90% powierzchni kraju to góry, które można przemierzać rowerem, z miejsca na miejsce, codziennie smakując nową przestrzeń. Świata i siebie.

Kirgi-stan to stan fascynacji, snucia niezliczonych tras palcem po mapie, pochłaniania książek i opowieści cudzych, by w końcu stworzyć swoją własną.


Kirgi-stan to stan zmęczenia podjazdami, upałem, zimnem, ogólnie – drogą, ale tego dobrego, tak lubianego zmęczenia, pełnego zarazem dzikiej satysfakcji, tej radości, co potężną pozytywnością rozsadza duszę.


Bo kirgi-stan to stan spełnionego marzenia o rowerowaniu w Kirigstanie, smak i stan spełnionego marzenia w ogóle :)


Moldo Ashuu (3346 m). To właśnie stąd zdjęcie rozpalało duszę do czerwoności, żeby jak najszybciej pojechać Tam, do Krainy Marzeń. I choć miejsc pięknych, a może i piękniejszych nawet Kirgistan kryje więcej – Moldo Ashuu było moim magnesem.W wersji pierwotnej planów na Moldo Ashuu mieliśmy podjeżdżać, po ich (r)ewolucji – skończyło się zjazdem. Można i trzeba było się z tym i z geografią pomyłek własnych jakoś pogodzić ;) Znad jeziora Song-Kul podjazd był niewielki i przyjemny.


Po drugiej stronie przełęczy świat wyglądał inaczej. Łagodność wzgórz zastąpiły skaliste ściany. Zbocza bujnie porastały świerki. A na przełęczy zrobiło się gwarno, pojawili się inni rowerzyści! Międzynarodowa zorganizowana grupka, która na lekko przemierzała kirgiskie bezdroża.




Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Artykuły

bottom of page