Tu w chmurach było już wszystko, nie tylko głowa! Rzecz niby prozaiczna, a tyle szczęścia. Może jakby człowiek latał codziennie, powietrzne wrażenia by spowszedniały, ale tu znów była dziecięca radość ze zwycięstwa nad grawitacją. Oj, podobało mi się!
Machina subtelnie przenosiła w przestrzeni, przenosiła w czasie. Czasem jest czego pozazdrościć ptakom. Rzeczywistość mieszała mi się ze snem. Niby to zwykłe niewyspanie było, ale stan trwania w półjawie, w półśnie był niezły. Szkoda, że samolot nie był przezroczysty – wrażenie byłoby jeszcze potężniejsze.
1,5 godziny teleportacji Warszawa-Kijów, potem 5 godzin i pod nogami wyrosła kazachska ziemia.
Comments